By mieć jeszcze szansę

Biblia nie popiera niewolnictwa, ale też nie zakazuje go wyraźnie. Tekst wyjaśnia, jak było ono traktowane w Starym i Nowym Testamencie. - wyjaśnienie znajdziesz w artykule: Niewolnictwo w Biblii - czy Bóg zgadzał się na niewolnictwo
Piekło na Ziemi - planeta pełna życia i śmierci

Piekielna Ziemia pełna piękna i przekleństwa

 

W artykule tym, nie będziemy wchodzić w debatę, czy piekło istnieje, czy to metafora, czy literalne miejsce z ogniem, diabłami i gotującym się tłuszczem grzeszników. Zresztą, przyznajmy uczciwie, ta średniowieczna wizja z kotłami i rogatym diabłem z widłami to efekt malarskich fantazji i potrzeba sterowania strachem, a nie biblijna nauka. Biblia nie opisuje piekła tak, jak uczono przez wieki. Jeśli ktoś stworzyłby takie miejsce, gdzie ludzie mają cierpieć wiecznie za skończone winy, to naprawdę trudno byłoby nie nazwać go psychopatą. A przecież nie o takim Bogu mówi Pismo Święte.

Dlatego zostawmy gotujące się kotły i przyjrzyjmy się światu, w którym żyjemy. Światu, który często nazywa się pięknym, ale gdy tylko popatrzymy nieco głębiej, okazuje się ... piekłem. Takim na co dzień, zwyczajnym i niestety bardzo realnym.

 

Planeta życia, które musi umierać

Ziemia pełna jest życia - to fakt. Miliardy form biologicznych, od bakterii po wieloryby, rosną, rozmnażają się i oddychają. A jednak zarazem każda z tych form życia musi się zmierzyć z brutalną regułą: umrzesz. I nie tylko umrzesz. Po drodze możesz zostać zjedzony, rozszarpany, zarżnięty, porzucony, zdegradowany albo zaklasyfikowany jako "szkodnik", co w praktyce oznacza - do wyeliminowania.

W naturze nie ma uprzejmości. Lew nie pyta antylopy o zgodę. Modliszka nie robi przerwy na refleksję, zanim odgryzie partnerowi głowę. A człowiek? Cóż, człowiek to osobna historia i często nie lepsza.

W ciągu jednej godziny na Ziemi giną setki tysięcy zwierząt - nie ze starości, nie naturalnie, ale z rąk lub łap innych stworzeń. To cykl życia? Być może, ale to też doskonała definicja piekła: system, w którym cierpienie jest wpisane w samą strukturę istnienia.

Pomoc

 

Codzienne zbrodnie piekła w wersji "natura"

Włącz dokument przyrodniczy. Piękne ujęcia, cudowna muzyka, lektor opowiada z czułością o migracji gnu. A potem ... lwy rzucają się na młode, zagryzają je żywcem, a matka ucieka, bo nie ma wyboru. Kamera nie wyłącza się, bo to przecież "prawdziwa natura". I to jest właśnie przerażające.

Czy wyobrażasz sobie inny system, w którym aktem przetrwania jest zjadanie innych istot, często w męczarniach? A jednak właśnie w tym systemie żyjemy. Zwierzęta nie są winne. Robią, co muszą, ale czy to oznacza, że świat jest "dobrze zaprojektowany"? Czy planeta, gdzie cierpienie jest konieczne do życia, może być uznana za cudowną?

W skali globalnej co sekundę setki istnień giną tylko dlatego, że coś innego musi się pożywić. Nawet rośliny walczą - emitują toksyny, zagłuszają światło dla innych, korzeniami wypierają konkurencję z gleby. I to nie science fiction, tylko botaniczne fakty.

 

Człowiek - mistrz bólu i destrukcji

Skoro natura potrafi być brutalna, to co powiedzieć o człowieku? Człowiek nie zabija, by przetrwać. Zabija z nudów, chciwości, nienawiści, dla pieniędzy, w imię religii albo polityki. Człowiek zabija nie tylko inne istoty, ale też sam siebie. Wojny, tortury, gwałty, obozy koncentracyjne - tego nie wymyśliła natura. To nie lwy, to my.

W XXI wieku, w erze technologii i praw człowieka, wciąż istnieją miejsca, gdzie niewinnych ludzi więzi się bez sądu, gdzie dzieci pracują w kopalniach kobaltu, a kobiety są sprzedawane jak przedmioty. Tylko dlatego, że system uznał, że można. A świat się przygląda.

A jednocześnie codziennie wchodzimy na trawniki, depczemy owady, wyrzucamy śmieci do oceanu i produkujemy więcej plastiku, niż jesteśmy w stanie zutylizować. Tworzymy gigantyczne farmy przemysłowe, gdzie zwierzęta nie mają życia - tylko czas pomiędzy urodzeniem a ubojem.

Co roku świadomie zabijanych jest ponad 70 miliardów zwierząt hodowlanych. To prawie 9 razy więcej niż wszystkich ludzi na planecie. Czy to jeszcze życie? Czy to już mechaniczna rzeźnia w skali globalnej?

 

Fałszywe piękno - iluzja Ziemi

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda pięknie. Zachód słońca, łąka, motyl na kwiatku. Jednak wystarczy zatrzymać się na chwilę. Tam, gdzie Ty widzisz płatki, inna istota walczy o przeżycie. Tam, gdzie Ty czujesz ciepło, ktoś inny kona z pragnienia. Tam, gdzie Ty odpoczywasz w cieniu drzewa, miliony organizmów są pożerane i zjadane nawzajem. Mikroświat toczy nieustającą wojnę.

Co więcej, natura nie nagradza moralności. Nie wygrywa ten, kto jest sprawiedliwy. Przetrwa ten, kto szybciej ucieknie, kto mocniej ugryzie, kto oszuka, zatruje, zagnieździ się w ciele innego. Natura nie zna dobra ani zła - zna tylko przetrwanie.

A więc pytanie: czy to naprawdę jest piękny świat, skoro jego reguły przypominają grę survivalową bez opcji pauzy?

To samo dotyczy ludzi. Mówimy o pięknie, zachwycamy się urodą kobiet, umięśnionymi mężczyznami, wypielęgnowaną skórą, błyskiem w oku. Tyle, że ten blask to tylko powłoka. Gdyby zajrzeć do środka i to dosłownie - wielu ludzi nosi w sobie niechcianych lokatorów. Pasożyty, tasiemce, glisty ludzkie, owsiki, włosogłówki. Robaki i larwy, które poruszają się, żywią, rozmnażają w ciele, często latami niezauważone. Według badań, pasożyty może mieć nawet co trzeci człowiek i wcale nie mowa tu o krajach biednych.

To nie jest poetycka metafora. Ciało może wyglądać pięknie, a w środku kryć coś, co przypomina horror. I to jest dokładnie to, co dzieje się z tą planetą. Ziemia też może wyglądać okazale - góry, oceany, ptaki w locie. Jednak jeśli przyjrzymy się bliżej, zobaczymy piekło planety. Ruchome, biologiczne pole bitwy, gdzie śmierć jest warunkiem życia, a przetrwanie często zależy od tego, kto pierwszy zada cios.

cierpienie Jezusa - korona cierniowa

 

Wegetarianie też zabijają

Można by pomyśleć: "Skoro nie jem mięsa, jestem lepszy dla świata". I na pierwszy rzut oka, wielu osobom wydaje się to sensownie. Jednak jeśli przyjrzymy się temu uważnie, sprawa staje się bardziej złożona. Dlaczego? Niestety ale nawet najbardziej świadomy, roślinny styl życia nie jest wolny od przemocy. Co z tego, że ktoś nie je mięsa, skoro codziennie zupełnie nieświadomie zabija setki maleńkich istnień?

Wystarczy zwykły spacer. Idziesz sobie spokojnie ścieżką przez łąkę i nawet nie wiesz, co właśnie zadeptałeś. Mrówki, larwy, maleńkie robaki - wszystko to żyło chwilę temu. I zginęło. Nie chciałeś. Nawet o tym nie wiesz, ale to się stało. I to dzieje się cały czas.

A teraz przenieśmy się na pole uprawne. Tam, gdzie rosną Twoje zdrowe warzywa i zboża. Kombajn, który ścina plony, nie tylko tnie rośliny - on zabija też wszystko, co znajdzie się na jego drodze. Nie tylko nożami tnącymi (jeśli tak to można nazwać), ale także zwykłymi kołami, które miażdżą ukryte w ziemi stworzenia. Króliki, nornice, pisklęta ptaków gnieżdżących się przy glebie - nie mają żadnych szans.

Prawda jest brutalna. Nie istnieje ludzkie życie, które nie przyczyniałoby się do śmierci innych form życia. I choć możesz starać się ograniczyć cierpienie, nie jesteś w stanie całkowicie go wyeliminować. Taki mamy świat.

A gdyby zebrać wszystkie stworzenia, które już zginęły - przez ludzi, przez zwierzęta, przez samą naturę i wyobrazić sobie ich prochy, szczątki, zgniecione ciała, to wyszłaby z tego masa, którą można by zasypać całe miasta. Po dachy wieżowców. Gdzie to wszystko jest? Rozłożyło się, rozpadło, przeszło do gleby i stało się nawozem. A potem z tego nawozu wyrosła roślina. A potem ktoś ją zjadł. Może Ty.

To nie są ponure metafory, a fizyczna, dosłowna rzeczywistość. Nawet najczystsza dieta, najbardziej surowa forma weganizmu, nie daje gwarancji, że nie uczestniczysz w zabijaniu. Niestety, tak działa ten świat. Świat, który nie jest rajem. To chory system, zepsuty do szpiku, świat grzechu, w którym śmierć i życie są wymieszane jak składniki w zupie, której nikt nie chciał ugotować.

Pomoc

 

Planeta cierpienia czy pole bitwy?

Ziemia nie miała być piekłem. Coś poszło nie tak. Co? Skażenie grzechem. To my jesteśmy odpowiedzialni za to, że przekształciliśmy ogród w pole walki. I nawet jeśli wciąż mamy zachody słońca, śpiew ptaków i wodospady to nie zmienia faktu, że za każdą z tych scen kryją się dramaty, o których nie chcemy myśleć. Nie musimy palić się w kotłach, by czuć ból. Wystarczy otworzyć oczy i zobaczyć, jak wygląda świat, w którym cierpienie stało się normą.

Może powinniśmy przestać mówić: "Ta wyspa to raj", i zacząć przyjmować prawdę, którą Biblia pokazuje bardzo wyraźnie - że obecna Ziemia nie przetrwa w tej formie. Nie zostanie lekko poprawiona, nie dostanie łatki ani kosmetycznej aktualizacji. Ziemia zostanie stworzona na nowo - całkowicie odrodzona. Dopiero wtedy stanie się miejscem prawdziwego życia, pokoju i sprawiedliwości.

Jak zapowiada prorok Izajasz w 65,17: "Oto Ja stworzę nowe niebo i nową ziemię i nie będzie się wspominało rzeczy dawnych, i nie przyjdą one na myśl nikomu" (BW). To nie tylko symboliczna zapowiedź, a prawdziwa obietnica.  Świat, który znamy, zostanie zastąpiony czymś zupełnie innym. Bez cierpienia, przemocy i bólu.

Jan w Apokalipsie 21,1 potwierdza to jeszcze mocniej: "I widziałem nowe niebo i nową ziemię; albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma" (BW). To nie będzie wersja tej samej Ziemi - to będzie całkowicie nowa rzeczywistość, bez śmierci, chorób i tej chorej walki, którą dziś nazywamy życiem.

Dlaczego to dobra wiadomość? Bo oznacza, że to, co mamy teraz, nie jest normą. Nie jest wzorem, nie jest środowiskiem stworzonym dla wiecznego życia. Dzisiejszy świat to coś, co ma przeminąć - system pełen przemocy, bólu i niesprawiedliwości, który nie pasuje do pierwotnego planu Boga. Żyjemy więc nie w raju, ale w czymś, co bliżej ma do piekła. Chorym, wynaturzonym polu walki, w którym cierpienie stało się codziennością, a przetrwanie odbywa się kosztem innych.

I właśnie dlatego zapowiedź nowej Ziemi jest tak piękna. Bóg nie planuje wieczności w obecnym układzie. On obiecał coś zupełnie innego - świat wolny od śmierci, bólu i łez. A to oznacza, że to wszystko, co dziś widzimy, jest tylko przejściowe. I bardzo dobrze, bo naprawdę ta planeta nie jest miejscem, które zasługuje na wieczność w obecnej postaci.

A co z mrówkami, mikroorganizmami, pająkami, ślimakami, larwami i całą tą drobną armią życia, która dzisiaj jest dosłownie rozgniatana pod naszymi stopami? Jak to możliwe, że na nowej Ziemi nikt nie będzie nikogo niechcący zabijał? Czy będzie inna fizyka? Inna świadomość? A może po prostu nie będzie już takich stworzeń?

To pytania, które wielu z nas zadaje sobie po cichu, ale rzadko kto o nich mówi głośno. Jak pogodzić raj bez cierpienia z chodzeniem boso po trawie, pełnej stworzeń, które dziś giną niezauważone? To jeden z wielu paradoksów, które zasługują na osobne rozważenie. O tym już w kolejnej części: Czy po Sądzie Ostatecznym będzie śmierć?

 

Czy dobry Bóg mógł stworzyć tak piekielny świat?

To pytanie pojawia się niemal zawsze, gdy ktoś odważy się spojrzeć na rzeczywistość bez różowych filtrów. Jak dobry i wszechmogący Bóg mógł dopuścić do istnienia świata, w którym tyle cierpienia, przemocy i śmierci? Czy nie byłby to dowód na Jego obojętność albo co gorsza okrucieństwo?

Tu warto się zatrzymać. Bo to nie Bóg stworzył świat taki, jakim widzimy go dziś. Stworzył go doskonałym - bez śmierci, zjadania się nawzajem i cierpienia. To człowiek z wolną wolą i możliwością wyboru zniszczył tę doskonałość, wprowadzając grzech. I od tego momentu wszystko zaczęło się sypać. Natura, relacje, ciało, dusza - wszystko przesiąkło skażeniem. To, co miało być ogrodem, stało się polem bitwy.

Bóg mógł przecież od razu unicestwić człowieka i zacząć od nowa. Jednak nie zrobił tego. Zamiast tego zapowiedział ratunek. Dał czas, przestrzeń i drogę powrotu. Posłał Syna, który nie tylko pokazał, jak żyć, ale też złożył samego siebie w ofierze, by otworzyć nam dostęp do tego, co było planem pierwotnym - świata odnowionego, bez grzechu, bez śmierci, bez bólu.

Bóg nie jest autorem cierpienia. Jest Tym, który z cierpienia wydobywa sens, który daje nadzieję, że to wszystko nie jest wieczne. I to właśnie Jego obietnica - nowej Ziemi, nowego nieba, jest odpowiedzią na piekło, które dziś widzimy wokół. Nie zaplanował tego zła, ale zaplanował jego koniec. I dlatego w tym wszystkim nadal można wierzyć w Boga, nie mimo cierpienia, ale właśnie dlatego, że On sam go nie unikał, lecz przeszedł przez nie dla nas.

 

Zainteresował Cię temat? Mamy więcej - sprawdź pozostałe artykuły:

By mieć jeszcze szansę

Pomoc

";