Spis treści
- Modlitwa wysłuchana i niewysłuchana
- Modlitwa to nie automat, choć są takie, które zawsze zostaną wysłuchane
- Jezus się modlił, a jednak umarł
- Matka się modli, gwałcą jej córkę, potem ją ... i ratunek nie przychodzi
- Modliła się i została wysłuchana - to co, lepsza od innej?
- Czy to jest niesprawiedliwe?
- Czy wiara w Boga powinna opierać się na oczekiwaniu pomocy? Czy tylko na wierze w Jego istnienie?
Modlitwa wysłuchana i niewysłuchana
Modlitwa. Temat delikatny jak pajęczyna, a jednocześnie ciężki jak beton, bo kto się nie modlił, niech pierwszy rzuci kamieniem. Czasem klękasz, czasem leżysz twarzą w poduszkę, innego dnia tylko patrzysz w sufit i mówisz: "Boże? Naprawdę?". Modlitwa ma wiele form i sporo emocji. Jedni modlą się codziennie, z pamięci, inni z kartki, a jeszcze inni tylko wtedy, gdy świat wali się na głowę.
I tu pojawia się problem, bowiem wielu z nas traktuje modlitwę jak przycisk "ratunku". Naciskasz, czekasz, liczysz, że niebo zareaguje jak pogotowie, a ono często milczy. I właśnie o tym będzie ten tekst. O tym, że modlitwa to nie kontrakt czy maszyna do spełniania życzeń. Najważniejsza zaś odpowiedź znajduje się w ostatnim podtytule.
Modlitwa to nie automat, choć są takie, które zawsze zostaną wysłuchane
Modlitwa to nie automat i nie działa na zasadzie: "wpisz kod - odbierz cud". A jednak są takie, które zawsze zostają wysłuchane. Tylko, że wysłuchana to nie znaczy zrealizowana! To dwie zupełnie różne rzeczy - jak dzień i noc. Noc zachodzi na dzień, by później dzień rozświetlał noc, wzajemnie ze sobą współgrają, ale dla oka są czymś innym. Tak samo należy odróżnić wysłuchanie modlitwy od jej zrealizowania!
Modlitwa szczera z serca, taka prawdziwa zawsze trafia do Boga. Potwierdza to Psalm 145,18: "Bliski jest Pan wszystkim, którzy go wzywają, Wszystkim, którzy go wzywają szczerze"(BW). I to jest pewne, taka modlitwa na 100% zostanie wysłuchana.
Tylko że, to że Bóg słyszy, nie znaczy, że zrobi dokładnie to, o co prosisz. To nie jest umowa w której dostaniesz odpowiedź "Twoja prośba została przyjęta, przewidywany czas dostawy - natychmiast." Weźmy taką modlitwę do św. Rity, popularna, krążąca po forach i grupach jak święty łańcuszek. Ludzie recytują ją z przekonaniem, że działa jak uniwersalny klucz do cudów. Tylko, że modlitwa to nie magia czy kombinacja słów, która przekona niebo. I potem ludzie czują zawód i pretensje do Boga, że nie wysłuchał. Może i wysłuchał, ale nie musiał jej realizować.
Nie da się sterować Bogiem jak asystentem głosowym: "Hej Boże, poproszę zdrowie, pieniądze i zero cierpienia". Tak to nie działa. Bóg patrzy głębiej, dużo głębiej - widzi motywy i intencje, a nawet to, czego my sami jeszcze nie rozumiemy w sobie. Nawet najczystsza, najpiękniejsza, najbardziej błagalna modlitwa może nie zostać spełniona. Można płakać, wołać, błagać i ... nic. Czy to znaczy, że Bóg nie słucha? Nie. To znaczy, że nie wszystko w modlitwie polega na spełnianiu życzeń.
Dlaczego Bóg nie spełnia nawet tych dobrych próśb? Bo to tajemnica Boża i nie da się jej do końca wyjaśnić teologicznie. Można oczywiście powiedzieć: "Bóg zna przyszłość, my nie", "On wie lepiej, co jest dla nas dobre" i to jest prawda, a wielu przypadkach to naprawdę ma sens. Wyobraź sobie, że każda nasza tzw. "dobra modlitwa" byłaby natychmiast spełniona. Tylko, że niekoniecznie to wszystko kończyłoby się z happy endem.
Weźmy przykład: modlitwa o szybkie wyzdrowienie dziecka. Rodzice proszą, błagają, płaczą. Dziecko wraca do zdrowia w ekspresowym tempie. Wychodzi na dwór i potrąca je samochód, a dziecko umiera lub do końca życia jest sparaliżowane. Jednak gdyby jeszcze przez tydzień leżało w łóżku, nic by się nie stało. Drastyczne? Tak, ale pokazuje, że nie każda spełniona modlitwa musi prowadzić do dobra, nawet jeśli z naszej perspektywy wydaje się słuszna.
Dlatego niektóre modlitwy pozostają bez odpowiedzi, a raczej bez widocznej realizacji, bo może odpowiedź brzmi: "nie teraz", "nie tak". Pełną odpowiedź poznamy dopiero po śmierci, wtedy wszystko ułoży się w logiczną całość. Dziś? Dziś to jedna z największych tajemnic naszej wiary.
Jezus się modlił, a jednak umarł
Jezus się modlił, z całej siły i z całego serca w Ogrodzie Oliwnym - przeżywał najcięższą noc swojego życia. Wiedział, co nadchodzi - męka, biczowanie, upokorzenie i śmierć. Modlił się, żeby to się nie wydarzyło: "Ojcze, jeśli chcesz, weź ode Mnie ten kielich, lecz niech się dzieje Twoja wola, nie moja." (Łk 22,42 - WP). A mimo to został zdradzony, biczowany i ukrzyżowany.
Czy można więc powiedzieć, że Jego modlitwa nie została wysłuchana? Jezus dodał coś, co wszystko zmienia: "niech się dzieje Twoja wola, nie moja". To pokazuje coś głębokiego. Jezus Syn Boży nie modlił się po to, żeby wymusić na Ojcu swoją wolę. On modlił się po to, by się z Nią zjednoczyć, nawet jeśli ta wola oznaczała cierpienie i śmierć.
Czy to znaczy, że Bóg chciał, żeby Jezus cierpiał? Oczywiście, że nie. Pan nie cieszy się z bólu, ale pozwolił na cierpienie swojego Syna, bo wiedział, że przyniesie ono zbawienie całemu światu, czyli większe dobro. A Jezus? Cierpiał z nami i za nas. Modlitwa Go nie uratowała przed cierpieniem, ale pomogła Mu je przejść.
A apostołowie? Ich los też nie był usłany różami. Przeciwnie ,był raczej pełen kolców. Żyli w ciągłym zagrożeniu, więzieniach, pogoniach i modlitwie. Paweł pisał: "W tej sprawie, trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie." (2 Kor 12,8 - BW). I jak czytamy nie został uzdrowiony. Otrzymał za to odpowiedź: "Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa." (2 Kor 12,9 - BW).
Czyli nawet apostoł, który uzdrawiał innych, sam nie został uzdrowiony. Potrafił podnieść chromego, a siebie nie potrafił. Tajemnica? Tak. Kolejna. Modlitwa to nie narzędzie kontroli i sposób na uniknięcie wszystkiego, co trudne. To sposób na przejście przez to wszystko z Bogiem.
Matka się modli, gwałcą jej córkę, potem ją ... i ratunek nie przychodzi
Weźmy teraz drastyczny przykład, który niejednokrotnie zdarza się podczas wojen, gdy córka zostaje zgwałcona na oczach matki, a potem ona sama.
Matka modli się całym sercem, duszą. Woła, błaga, krzyczy do nieba o ratunek, o cud, o cokolwiek. I co? I nic, córka zostaje zgwałcona, a potem ona sama. Zło wkracza brutalnie, bez ostrzeżenia, bez litości. A niebo ... milczy?
Czy naprawdę ktoś myśli, że ona się nie modliła dość szczerze, że nie mówiła "z wiarą"? Przecież w takich chwilach człowiek nie udaje modlitwy, to nie jest paciorek z przyzwyczajenia. To jest ryk duszy - surowy, nagi, prawdziwy. Potem ta sama kobieta opatruje zmaltretowane półżywego męża. Sama też ledwo chodzi. I co? Ktoś powie, że była za mało pobożna i dlatego Bóg jej nie słuchał?
To właśnie najboleśniejsza część tajemnicy, bo takie sytuacje nie pasują do obrazka "modlitwa = cud". Tu modlitwa nie przyniosła ratunku i nie powstrzymała koszmaru, ale czy to znaczy, że była bez sensu? Nie, bo modlitwa to nie umowa z Bogiem, to nie tarcza gwarantująca nietykalność. Czasem niebo milczy, a jednak słyszy. Czasem Bóg nie powstrzymuje zła, ale płacze razem z nami. Cierpi ale nawet jeśli nie interweniuje, to jest.
Modliła się i została wysłuchana - to co, lepsza od innej?
Weźmy inny przykład, tym razem odwrotny. Pewna osoba modliła się i stał się cud. Uratowali jej dziecko, wyszło z nieuleczalnie śmiertelnej choroby. Ludzie patrzą i mówią: "Wow, ona to ma wiarę!", a może nawet: "Bóg ją wysłuchał, bo jest wyjątkowa".
Tylko czy to znaczy, że była lepsza od tej drugiej? Od tej, która też się modliła, a straciła dziecko lub została sama, bez pracy i bez nadziei? No tak właśnie nie jest. Modlitwa to nie wyścig czy konkurs na to, kto jest lepszy. Bóg nie rozdaje punktów za styl modlitwy ani za frekwencję modlitw. To nie działa na zasadzie: "modliła się lepiej, więc dostała więcej". Czasem odpowiedź brzmi "tak", czasem "nie", a czasem "poczekaj" i to niezależnie od tego, kim jesteśmy.
Modlitwa nie jest systemem nagród i nie służy do porównań. To nie test, w którym jedna osoba "zaliczyła", a druga "oblała". Każda historia jest inna i każda odpowiedź Boga - choć czasem dla nas niezrozumiała ma sens. Nawet jeśli jeszcze go nie widzimy.

Czy to jest niesprawiedliwe?
Czy to jest niesprawiedliwe? No pewnie! Tak po ludzku to totalnie niesprawiedliwe. Jak to możliwe, że jedna osoba się modli i wszystko jej się układa, a druga klęczy, płacze, błaga i dostaje jeszcze większy cios?
To boli, wzbudza bunt i rodzi pytania bez odpowiedzi. I choć wiemy, że Bóg jest dobry, to czasem aż chce się zapytać: "Boże, czy naprawdę tak to miało wyglądać?", "Czy Ty w ogóle się mną interesujesz?"
Nie ma co pudrować rzeczywistości. W oczach człowieka to jest niesprawiedliwe i nie trzeba się tego wstydzić. Nawet psalmiści wylewali przed Bogiem swoje żale: "Dopókiż mieć będę zmartwienie w duszy, A strapienie w sercu - codziennie? Dopókiż nieprzyjaciel mój będzie wynosił się nade mnie? Wejrzyj! Wysłuchaj mnie, Panie, Boże mój! Rozjaśnij oczy moje, abym nie zasnął snem śmierci!" (Psalm 13,2-3 - BW). To nie są słowa spokojnej modlitwy, to krzyk i rozdarcie serca. To dowód na to, że nawet najwierniejsi potrafili mieć chwile, gdy Boże działanie (a raczej jego brak) wydawało się niesprawiedliwe.
Bóg się nie obraża na takie pytania, bowiem zna nasze serca i wie, że czasem ciężko zrozumieć Jego plan. A może nawet zrozumienie jest niemożliwe - przynajmniej na tym świecie. Teologia nie da Tobie odpowiedzi, dlaczego modlitwy jednych są wysłuchiwane a innych nie. Nawet na najszczersze modlitwy nie zawsze otrzymamy upragnioną odpowiedź. Jest to tajemnica Bożą, którą zapewne poznamy po śmierci.
Czy wiara w Boga powinna opierać się na oczekiwaniu pomocy? Czy tylko na wierze w Jego istnienie?
Teraz dochodzimy do sedna, czyli głównego punktu tego artykułu, bo wszystko wcześniej prowadziło właśnie tutaj.
Wiele osób traci wiarę, odwraca się od Boga, albo po prostu się zniechęca. Dlaczego? Bo życie ich przygniotło, modlili się, wierzyli, liczyli ... i nic. A może jeszcze gorzej niż nic, bo spotkało ich coś tak bolesnego, że nie da się tego zapomnieć do końca życia. Jak choćby ta matka z wcześniej wspomnianej historii. Modlitwa, błaganie, łzy i tragedia, która rozrywa serce. To tylko jeden przykład, a przecież takich historii są tysiące, setki tysięcy, jeszcze straszniejszych i bardziej brutalnych. Życie potrafi być naprawdę bezlitosne.
Czy takie osoby mają prawo czuć złość i zawód? Oczywiście, że mają do tego prawo, bo mamy wolną wolę. Możemy czuć, co chcemy, ale czy obrażanie się na Boga jest właściwe i czy ma sens? Pytanie, które warto sobie zadać, brzmi: czy nasza wiara w istnienie Boga powinna opierać się tylko na oczekiwaniu Jego pomocy? Przecież gdybyśmy zobaczyli własne dziecko, że chcą je zgwałcić, to byśmy mu pomogli. Każdy normalny rodzic natychmiast rzuciłby się na ratunek. Więc dlaczego Bóg nie zawsze to robi?
Przykład z krzywdą wyrządzaną przez drugiego człowieka, może nie przemawiać do każdego, bo ludzie sami siebie krzywdzą, wszczynając wojny i wypuszczając z więzień łajdaków. Weźmy więc spójrzmy na choroby dzieci, które nigdy nie zaznały zdrowia. Ludzi, którzy cierpią mimo że nikomu nic złego nie zrobili, i nie zostają uzdrowieni pomimo modlitw i wiary.
Wiara w Boga nie powinna więc opierać się na handlu: "ja się modlę - Ty dajesz". To nie jest umowa o wzajemnej pomocy, bo wtedy wystarczyłoby, że Bóg czegoś nie da i człowiek przestaje wierzyć. A przecież Bóg nie jest naszym automatem do życzeń.
Prawdziwa wiara to przekonanie, że On istnieje, nawet jeśli nie czujemy Jego obecności. Nawet jeśli nie interweniuje i milczy, bo Jego istnienie nie zależy od tego, co czujemy. Nawet najwięksi ateiści przyznają: gdyby Bóg istniał, to fakt, że nie pomaga, nie oznacza jeszcze, że Go nie ma.
Wiara powinna być oparta nie na tym, że coś otrzymamy, ale że "coś" jest. Na tym, że Bóg jest, mimo wszystko, że kocha, choć nie zawsze to czujemy. I że Jego brak interwencji to nie dowód na Jego nieobecność.
To jedna z największych tajemnic życia, dlaczego jedna modlitwa jest spełniona, a druga nie. Nie wiemy jaka jest prawdziwa odpowiedź. Nie dowiemy się tu, na ziemi, bo świat jest zbyt brutalny i piekielny, żebyśmy mogli to pojąć. Jedno wiemy: brak odpowiedzi na modlitwę nie oznacza, że Boga nie ma. On jest, po prostu z jakiegoś powodu czasem nie działa tak, jak byśmy chcieli. I choć to boli to jest to smutna dla nas prawda z którą niezwykle trudno jest się pogodzić.
A co jeśli przez cierpienia jakie znosisz chcesz porzucić wiarę w Boga? Lepiej będzie gdy się na Niego obrazisz, poczujesz zawód, rozgoryczenie, smutek, niżbyś miał stracić wiarę w Jego istnienie. Bóg zna serce, wie że Ciebie boli brak odpowiedzi na modlitwę i z pewnością zrozumie Twoje zniechęcenie, masz do tego prawo. Nigdy jednak nie pozwalaj na to, by Twe serce zaczęło mówić, że Stwórca nie istnieje, a zniechęcenie na stałe oddaliło od Pana. W chwilach największej ciemności sięgnij, choćby z trudem, po Pismo Święte. Nie musisz czytać całej księgi, wystarczy jeden rozdział lub nawet zdanie. To może być krok, by powoli wrócić do wiary.
Zapraszamy również do zapoznania się z naszymi pozostałymi artykułami:
- Nehemiasz - przykład modlitwy do Boga - Księga Nehemiasza 1.4-11, 2.1-5
- Wolna wola w Biblii - czy modlitwa może wpłynąć na drugą osobę?
- Jak się modlić do Boga oraz czym jest modlitwa
- Modlitwa do zmarłego - co na temat mówi Bibia?
- Żal za grzechy i postanowienie poprawy


Dodaj komentarz